Pierwszy etap prac wykończeniowych to typowa budowlanka. Kucie, murowanie, gipsowanie, szlifowanie, gruntowanie, ciągłe oklejanie okien, odgruzowywanie znów kucie, piankowanie, przeciąganie kabli, wiercenie i w kółko to samo. Niekończąca się opowieść. Tym bardziej, że moją budowlankę wykonywał majster, który z pracy szedł do pracy, czyli pracowaliśmy popołudniami i wieczorami. Opisałam nasze działania w kwietniu tego roku na blogu, szybciej znajdziesz to TUTAJ Wiosną w mieszkaniu zaczęło się robić inaczej, kurz został wciągnięty odkurzaczem przemysłowym, podłogi i ściany zagruntowane, więc nie pyliły a ściany zostały pomalowane po raz pierwszy i mieszkanie nabrało jasności. Na ścianach w łazience pojawiły się płytki, została zainstalowana wanna z obudową patchworkową, na stelażu zawisła miska WC a w ścianach armatura. Było w końcu gładko, lśniąco i po 5 miesiącach posprzątane. A po nocach śniła mi się już podłoga.
Kolejny etap prac wykończeniowych w mieszkaniu to podłoga i drzwi, uważam je za najważniejsze elementy w mieszkaniu.
PODŁOGA
W poprzednim moim mieszkaniu miałam na podłodze panele, dobrej jakości, bo po 16 latach miały połysk, niewidoczne rysy i w zasadzie były niezniszczone. Ich kolor zbliżony był do naturalnej dębowej podłogi. Lubiłam na nie patrzeć, mimo, że uginały się w niektórych miejscach i wydawały stukający dźwięk. Tego dźwięku natomiast nie lubiłam.
Poszukując podłogi do nowego eM zrobiłam przegląd podłóg chyba we wszystkich sklepach w mieście i okolicy. Szukałam podobnych paneli ale myślałam też mocno o drewnie. Z początkiem 2020 roku ceny paneli winylowych, laminowanych oraz drewnianych sięgały od 19,90 do 277,00 zł za metr kwadratowy. Ceny zależą oczywiście od jakości, modelu i sklepu.
Panele winylowe imitujące drewno odpadły na starcie, bo polichlorek winylu to syntetyk, a ja nie chciałam tylu metrów chemii na posadzce. Panele laminowane to kilka warstw, gdzie wierzchnią warstwą jest laminat, potem płyta MDF i spodnia cześć to tworzywo sztuczne, znów nie moja bajka. Zachwyciła mnie natomiast deska barlinecka i ogrom bardzo ciekawej kolorystyki oraz wzorów. To trzywarstwowa deska z naturalnego drewna, gdzie najszlachetniejsze jest wierzchnią warstwą deski. Długo się przy niej upierałam, dopóki nie zobaczyłam deski z tartaku. Rustykalnej deski z czarnymi sękami. Urzekła mnie. Takiego modelu nie spotkałam w żadnym sklepie. Dębowy wierzch deski naklejony był na sklejkę, która tworzyła usztywnioną konstrukcję. Sęki w desce i ubytki zaszpachlowane zostały czarnym wypełnieniem, które nadały jej charakteru. Całość mocno olejowana matowym olejem. Uśmiałam się i wiedziałam, że to jest to. Zamiast biegać po marketach, gdzie sprzedawcy wciskają panele, z których mają największe prowizje, zachwalając przy okazji wytrzymałość i nieścieralność plastikowego panelu to wsiadłam do auta i objechałam tartaki. Poszukajcie w waszej okolicy.
Za taką podłogą się czeka, produkt wykonany tu i teraz dla mnie, według mojego życzenia mocno rustykalny w cenie 230 zł z montażem. Zamówiłam w lutym a podłogę zamontowano u mnie w mieszkaniu w ciągu 8 godzin w połowie maja. Czekałam, czekałam, nawet zwątpiłam już ale się doczekałam. Warto było zaryzykować i postawić na swoją intuicję.
ŁĄCZNIE czekałam 3 miesiące, teraz czekam już miesiąc na listwy przypodłogowe. Hm.
DRZWI
Drzwi to kolejny ciężki temat. Nie wiem, czy to przez koronawirusa, ale za drzwiami czeka się najczęściej 12 tygodni, na dzień 27 kwietnia 2020. Wówczas to zamawiałam. W przypadku, nie daj Boże reklamacji, kolejne 12 tygodni u niektórych producentów. Z pewnością fabryki zwolniły tempo produkcji poprzez trwającą od marca izolację, epidemię ale ten czas oczekiwania jest bardzo trudny. Zatrzymuje całą resztę prac na mieszkaniu. Oczywiście w sklepach pełno wszystkiego ale od ręki, takich produktów raczej się nie dostanie. Drzwi okleinowe można szybciej dostać ale ja znów nie wybrałam okleiny. Pozostało mi czekanie i muszę powiedzieć, że na szczęście nie tak długie. Planowany termin montażu drzwi to połowa lipca, ale udało się wyrobić w 8 i pół tygodnia z montażem, który trwał 2 godziny.
Wszystko wydaje się super. Do czekania w zasadzie też się przyzwyczaiłam. W końcu wychodzę z założenia, że elementy podstawowe, najważniejsze i niewymienialne muszą być dobrej lub bardzo dobrej jakości. Nie mam zamiaru za 5 lat robić kolejnego remontu. Wymieniać drzwi nie mam zamiaru przez najbliższe 20 lat. W ogóle nie mam zamiaru już więcej myśleć o drzwiach, tylko ich nieświadomie używać.
Ten temat również mnie przybił. Wyobraźcie sobie piękną podłogę i pomalowane ściany na biało a tu okazuje się, że otwory pod drzwi są zbyt wysokie o 10 cm. Dramat. Do tego boki, na których opierają się ościeżnice są bardzo wąskie i nie wszystkie modele drzwi pasują. Wybrałam trzy odpowiadające mi modele i żaden z nich nie mógł być w moim mieszkaniu zamontowany. Dlatego moja rada, poproście aby monter z danego sklepu, w którym macie duży wybór drzwi, przyjechał i zrobił wymiar w Waszym mieszkaniu. Wówczas zasugeruje Wam firmy, z których drzwi wpasują się w to, co mamy od dewelopera. Zamawiając drzwi podpisujecie umowę, wpłacacie zaliczkę i ostatecznie musicie je zapłacić. W umowie monter wymierzając drzwi opisał dokładnie każde z pomieszczeń. Na przykład, czy ściana w łazience ma płytki, czy nie. Rodzaj drzwi przylgowe, czy bezprzylgowe, z podcięciem wentylacyjnym czy otworami. Lewe, czy prawe otwierane na zewnątrz czy wewnętrzne. Wymierzył i napisał, w jaki sposób przygotować ścianę. Każdy pomiar był tu na wagę złota, dlatego późniejszy montaż trwał dwie godziny a nie pół dnia. Nawet się przez chwilę nie zdenerwowałam.
Od razu przypomniał mi się kabaret Moralnego Niepokoju –„Drzwi”, bo takie drzwi mi się wymarzyły, żeby się otwierały i zamykały.
Niestety, jak widać nie wszystko jest takie proste, w szczególności dla laika. Nie wiem, czy tymi drzwiami będę częściej wchodzić, czy wychodzić ale mają mieć taki system, żeby się otwierały i zamykały. Drzwi w końcu wybrałam. Ani mi się śniło, aby rozpoczynać kolejne prace budowlane w pomalowanym mieszkaniu i dokładać nowe nadproża. Ale niestety, skoro wcześniej nie zwróciłam na to uwagi, rozpoczęłam kolejną budowlankę. Znów gipsowanie, szlifowanie i malowanie naruszonych ścian.
Mój wybrany model lakierowanych drzwi firmy POL-SKONE Vilano W00 zmieścił się w wąskie otwory, ale ościeżnicę trzeba było przycinać. Każda dodatkowa praca to koszt.
- cena drzwi (od ceny katalogowej można uzyskać rabat, tylko należy o tym rozmawiać),
- cena ościeżnicy – czasem jest połową ceny drzwi, ale najczęściej to 1/3 ceny drzwi,
- montaż drzwi to 200 zł za sztukę,
- podcięcie wentylacyjne ok.30 zł
- przycięcie ościeżnic 60 zł za sztukę
- montaż klamek 30 zł za sztukę.
Klamki to kolejna odrębna sprawa. Musisz je samodzielnie wybrać i mieć je podczas montażu. Oczywiście można je kupić tam, gdzie drzwi ale nie zawsze jest wybór. Jeśli wybierasz z katalogu też czekamy. O dziwo, importujemy większość klamek z Chin. Za nimi czeka się od 3 do 7 tygodni. Na dodatek szukałam klamek na długim szyldzie, niezbyt nowoczesnych i niestety wybór jest niewielki. Dlatego nie stresowałam się jakością i wybrałam najzwyklejszą klamkę. Może za kilka lat wróci moda na długie szyldy i wówczas wymienię na bardziej chromowane. Na razie zadowolę się polskimi klamkami z firmy Domino, które są dostępne od ręki.
Po szybkiej edycji tego wpisu, uzupełnię jeszcze informacje dotyczące tapety, którą założyliśmy w pokoju syna. Tapetę z mapą świata kupiłam w sklepie internetowym BIMAGO Jest fantastyczna szczególnie, dzięki swojej kolorystyce, biało – szarej z rudymi kontynentami. Nazwa tej tapety to „Białe oceany” wprowadza harmonię do pokoju i świetnie współgra z białymi listwami podłogowymi i meblami. Obecnie w pokoju przed tapetą stoi szara sofa i czarne biurko, które delikatnie przełamało wszechobecną u nas biel. Polecam tę tapetę, bo jest dostępna w różnych wymiarach, a po dwóch latach nic się z nią nie stało.
POWODZENIA W WASZYCH PRZEDSIĘWZIĘCIACH.