Jakkolwiek ten tytuł brzmi, muszę przyznać, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Można nawet wybrzydzać ale lepiej pozachwycać się magiczną przyrodą. Ja oczywiście spróbowałam jednego i drugiego.
Mój opis rozpocznę od zachwytu nad gęstwiną lasów, ich ilością i jakością, które są poprzerywane malowniczymi jeziorami polodowcowymi. Woda w jeziorach miała, tak zmieniające się kolory o każdej porze dnia, że trudno było mi uzbierać kadry w jednej kolorystyce.
Jadąc od strony Kościerzyny natrafiamy na pierwszy oblegany przez turystów punkt na mapie, Szymbark a potem Wieżycę. W pierwszej kolejności dotarliśmy do parkingu w Szymbarku i bardzo się rozczarowaliśmy po pierwsze w sezonie była spora kolejka do kas, opłata parkingowa a po drugie napotkaliśmy wielki płot, za którym miał się znajdować tzw. dom do góry nogami, dom sybiraka i najdłuższa deska w Polsce. Wstęp za ten płot kosztował 35 pln za osobę w sezonie 2021. Nie o to nam chodziło, to miejsce nie było najważniejszym punktem programu. Domy do góry nogami znajdują się w wielu miejscach w Polsce i nie są już żadną nowością. Bez słowa i jednogłośnie opuściliśmy to miejsce, mimo uiszczenia opłaty parkingowej w wysokości 10 pln. Prawdopodobnie to miejsce dla ludzi o mocnych nerwach, nie dla mnie.
Kolejnym punktem były Ostrzyce, gdzie znajdował się nasz nocleg. Z okien hotelu mieliśmy widok na Jezioro Ostrzyckie. Fajna przystań z plażą, obok możliwość wynajmu łódek i rowerów wodnych. Przez jezioro przepływa rzeka Radunia, która wije się tu wokół moren i przebija przez kolejne jeziora zwane „Kółkiem Raduńskim” Rzeka nadaje się do uprawiania turystyki kajakowej i powstał na niej Kajakowy Szlak Elektrowni Wodnych Raduni. My spacerując do wieczora oddychaliśmy głęboko, poznawaliśmy zakamarki Ostrzyc, tych przeznaczonych dla ludzi i troszkę zapuszczając się w gęstwinę lasu. Ale my przecież po to tu przyjechaliśmy. To serce Kaszubskiego Parku Krajobrazowego.
Warto wspomnieć, iż w przez Ostrzyce przebiega Droga Kaszubska. Droga ma odcinek 21 kilometrów, jej początek zaczyna się w Garczu a koniec na skrzyżowaniu do Wieżycy. My wjechaliśmy na Drogę Kaszubską od końca, począwszy od Wieżycy, gdzie wróciliśmy kolejnego dnia. Wieżyca to jeden z kilku szczytów powyżej 300 metrów nad poziomem morza, które znajdują się w nizinnej i północnej części Polski. Obok Wieżycy 328 m.n.p.m jest jeszcze Góra Szeska 309 m.n.p.m, Dylewska Góra 312 m.n.p.m. Tatarska Góra 307 m.n.p.m. Nie znajdują się one w bliskiej odległości od Wieżycy. Warto znaleźć je na mapie Polski, bo mimo wszystko w górach nie jesteśmy. Wracając na Kaszuby, droga dojazdowa na płatny parking przy rezerwacie Wieżyca jest dobrze oznakowana. Przy parkingu znajduje się sklepik z pamiątkami a nieco dalej spotkaliśmy Kaszuba. który poczęstował nas serem kozim. Przemieszczając się łatwym szlakiem przez Rezerwat przyrody „Szczyt Wieżyca” mamy możliwość podziwiać piękny las bukowy i przewietrzyć dobrze płuca. Ten punkt jest obowiązkowy dla osób kochających przyrodę. Na szczycie znajduje wieża widokowa, na którą wstęp był płatny około 10 zł. Z wieży można podziwiać przepiękne krajobrazy okolicy. Podczas naszego pobytu mocno wiało, miałam wrażenie, że cała wieża się buja. W zasadzie ona się lekko chwiała i wrażliwe osoby odczuwały strach, szczególnie małe dzieci. Wieża widokowa na Wieżycy ma około 30 metrów wysokości i idzie się na nią szerokimi schodami. Cały wypad na Wieżycę był bardzo przyjemny i zajął nam około godzinki, o dziwo wielkiego ruchu turystycznego nie zaobserwowaliśmy. Myślę, że wszyscy utknęli w Szymbarku.
Po zejściu z Wieżycy udaliśmy się na północ, znów mijając Ostrzyce do Chmielna. Po drodze wstąpiliśmy do Parku Kamiennego, który kompletnie mnie nie zachwycił ale wszystko jest dla ludzi, w zależności, kto co kocha. Wolę kaczki i trawiaste dojście do jezior, naturalne lasy i trasy zamiast tych wybrukowanych ścieżek. Kostka brukowa, czy granitowa stała się obsesją Polaków. Ktoś coś wymyślił i ma służyć, musi być równa nawierzchnia. A więc schodami można dotrzeć do miejsca z pięknym widokiem na Jezioro Kłodno. W centrum wybrukowanej połaci znajdował się jeden kamień tzw. eratyk albo głaz narzutowy pozostawiony przez lądolód. Pognaliśmy w końcu do Chmielna.
Spacerując po Chmielnie, wzdłuż Jeziora Białego wypatrzyliśmy dwa ciekawe miejsca. Promenadę z restauracją „Chëcz u Kaszëbë oraz rodzinną Pracownię Ceramiki Kaszubskiej Neclów. Najpierw uraczyliśmy się pysznymi daniami kaszubskimi. Zjedliśmy przepyszne rzucanki kaszubskie i grucholce z kapustą zasmażaną. Nie ukrywam, że miejsc w tej zaparkowanej na jeziorze knajpie było niewiele, dlatego staliśmy w kolejce około 30 min, opadnięci trochę z sił i bardzo głodni. Kolejne pół godziny minęło zanim otrzymaliśmy nasze dania, jednak nie narzekaliśmy, bo wykorzystaliśmy ten czas na notatki oraz media społecznościowe, które tylko w wolnych chwilach nam towarzyszą. „Odkryć piękno” relacjonuje wyprawy na Instagramie, unikając jednak relacji z całego życia. Znów moje hasło tegorocznych wakacji „wszystko jest dla ludzi”, Kaszuby też.
Następnie za drobną opłata wysłuchaliśmy opowiadania o historii pracowni ceramicznej i na własne oczy zobaczyliśmy długotrwały proces tworzenia ceramiki. Będąc od kilku dni w drodze i zaliczając jeszcze kilka punktów widokowych, bo Droga Kaszubska to trasa samochodowa, pomknęliśmy już do celu, czyli nad Morze Bałtyckie.