Arboretum to inaczej ogród dendrologiczny, czyli miejsce, w którym kolekcjonuje się i prowadzi badania nad drzewami i krzewami. Taką definicję podaje Wikipedia. To słowo, które nie jest łatwe ani do zapamiętania, ani do wymówienia. Arbor w języku łacińskim oznacza drzewo i z drzewami głównie powinno nam się kojarzyć.
Arboretum w Kórniku pod Poznaniem jest najstarszym i najbardziej rozpoznawanym w Polsce, a mamy ich około trzydziestu. Najbliżej mojego miejsca zamieszkania, czyli Ostrowa Wielkopolskiego znajduje się Arboretum w Gołuchowie i pod Sycowem oraz to Kórnickie. Zajmuje ono obszar 40ha, na którym rośnie 3300 gatunków drzew i krzewów, wśród nich wiele okazów egzotycznych.
Podobno najlepszą porą na zwiedzanie tego miejsca jest wiosna, kiedy kwitną magnolie, azalie i różaneczniki oraz jesień, gdy liście drzew przyjmują różne barwy. Byłam tu latem i jest równie cudownie. Świetne miejsce do wypoczynku, bo nie ma nic przyjemniejszego i wyciszającego, jak spacer alejkami wśród drzew.
Spotkaliśmy tam nieznane nam do tej pory gatunki drzew oraz odmiany bardziej znanych, jak kasztanowiec drobnokwiatowy, sosna wejmutka, topola wielkolistna, czy potężny platan klonolistny.
Zadziwiający okazał się cypryśnik błotny, występujący naturalnie w Stanach Zjednoczonych. Z daleka przykuły nasz wzrok dziwne kopce w otoczeniu drzewa, które okazały się pneumatoforami, czyli korzeniami oddechowymi. Cypryśniki rosnące na bagnach wykształciły wyrostki rosnące z korzeni pionowo w górę, które spełniają rolę napowietrzania systemu korzeniowego.
Przyzamkowy ogród założyła w XVIII w. Teofila z Działyńskich Szołdrska-Potulicka. Pierwotnie był to modny ówcześnie, ogród w stylu francuskim ze strzyżonymi żywopłotami i sadzawkami. W XIX wieku park został przebudowany przez hrabiego Tytusa Działyńskiego. Utworzył on park w stylu angielskim, charakteryzujący się dużymi powierzchniami naturalnych łąk i trawników, oraz skupiskami drzew i krzewów.
Następnie jego syn Jan Kanty Działyński, z zamiłowania i wykształcenia ogrodnik sprowadził do Kórnika nasiona drzew i krzewów z najbardziej znanych szkółek ogrodniczych Anglii, Francji i Niemiec.
Dotarliśmy do Alei lipowej generałowej Zamoyskiej. Nazwana została tak na cześć Jadwigi z Działyńskich, siostry Jana Kantego Działyńskiego i matki Władysława Zamoyskiego. Aleja powstała w 1890 roku. Posadzono tu ciasno dwa gatunki polskich lip. Szerokolistną i drobnolistną. Ten cienisty zakątek arboretum, to niezwykle tajemnicze i romantyczne miejsce.
Oprócz starodrzewu, za każdym zakrętem można odkryć kórnickie skarby. Pełno tutaj egzotycznych rarytasów, takich jak maklura z owocami wyglądającymi, jak ogromne jabłka. Dawidia o kwiatach, jak białe kokardy, cudne derenie i halezje. Ale jak wiadomo, by je podziwiać w pełnej krasie, należy wrócić tu wiosną. Wszędzie w arboretum rozmieszczone są tablice informacyjne z opisem roślin, a czasem zdjęcia. Można wiele się nauczyć i znów zaszaleć we własnych ogródkach. Spacerując zadbanymi alejkami, niedaleko stawu swoją kolorystyką przyciągnęły nas piękne hortensje. Kórnik szczyci się również dużą kolekcją różaneczników i azalii, bzów lilaków oraz ozdobnych jabłoni.
Wracając do historii arboretum, należy wspomnieć o wnuku Tytusa Działyńskiego – Władysławie Zamoyskim. Był on ostatnim właścicielem Kórnika, który przekazał wszystkie dobra kórnickie narodowi polskiemu. Dziś arboretum należy do Instytutu Dendrologii Polskiej Akademii Nauk. Jest to obiekt naukowy i dydaktyczny, miejsce przyciągające wycieczki z całego kraju oraz z zagranicy.
Będąc w Kórniku warto wejść do zamku i zwiedzić go z przewodnikiem. Poznacie wówczas fascynującą historię zamku, zamkowych zbiorów oraz jego właścicieli. Zarówno na zamek należy wykupić bilet wstępu, jak i do arboretum osobny. Ceny są przystępne, dlatego gorąco polecam to miejsce.