Warning: Constant MEDIA_TRASH already defined in /usr/home/lwronski/domains/odkrycpiekno.pl/public_html/wp-config.php on line 93 Madera - 10 rzeczy, które trzeba zrobić na wyspie. | Odkryć Piękno

Madera – 10 rzeczy, które trzeba zrobić na wyspie.

Zastanawiałam się długo, czy stworzyć wpis, w formie rankingu TOP 10? Kilka podobnych znalazłam w sieci ale ponieważ wszyscy uwielbiamy czytać rankingi, sięgamy po polecane i zalecane produkty, to dlaczego nie wykorzystać tego na blogu podróżniczym. Szczególnie, że to swoisty przewodnik, kompendium wiedzy i śmiało mogą wyciągnąć z niego potrzebne informacje ci, którzy planują wyjazd na Maderę. Uważam, że to możliwość zwrócenia uwagi na różnorodność i piękno Madery, dlatego zrobiłam swój własny TOP TEN. Jednocześnie nie narzucając nikomu nic na siłę. To tylko moje odczucia, mój TOP i szanuję każde inne zdanie.
Osobiście popełniłam już na początku jeden podstawowy błąd, czyli długość urlopu. Dziś wiem, że powinnam wykupić wypoczynek 2 tygodniowy, a nie 7,5 dnia. Jeśli jesteście tak jak ja zafiksowani na punkcie zwiedzania, podziwiania, przemieszczania się i odkrywania pięknych miejsc to wybierajcie 2 TYGODNIE!!! I gdyby nie był przeszkodą wyjazd na ważny obóz sportowy syna, to wydłużyłabym ten pobyt będąc na miejscu.
Dlatego wiem, że wrócimy na Maderę, bo obok tych moich top najlepszych i najciekawszych rzeczy, napisałam 10 tych, na które zabrakło nam czasu, a które śnią mi się po nocach. Zatem jest z czego wybierać!
Najważniejsze, aby przed wyjazdem odrobinę się przygotować, poczytać i zaplanować atrakcje. Madera jest zbyt ciekawym miejscem, aby siedzieć tylko przy hotelowym basenie.

10 TOP rzeczy, które trzeba zrobić na Maderze

1. Zwiedzić minimum dwa z wymienionych miast, a najlepiej wszystkie!

Funchal, Câmara de Lobos, Porto Moniz, São Vicente, Santana.

Wyselekcjonowałam najważniejsze miasta ze wszystkich urokliwych, które widziałam podczas objazdu wyspy.

Na południu warto zobaczyć stolicę wyspy, czyli Funchal. Z każdej strony, gdy się do niej dojeżdża zapiera dech w piersiach, miasto wygląda niesamowicie. Domy, domeczki, hotele jak białe klocki Lego poukładane są na zboczach wzniesień a od oceanu miasto wygląda jak amfiteatr. Wiodą do niego kręte drogi, wiadukty, ronda i autostrada. Autobusem, czy samochodem wszystkie drogi i tak prowadzą do Funchal.
Samo historyczne centrum można podzielić na dwie części, tą reprezentacyjna z Katedrą Sé, ratuszem, pomnikiem Piłsudskiego, Jana Pawła II oraz tą uboższą Zona Velha z najstarszą ulicą Santa Maria, wytyczoną w 1430 roku. Funchal to jeszcze piękny port turystyczny, muzea, ogrody i góra Monte z atrakcjami.

20160715-img_6490

 

Miasto Câmara de Lobos jest oddalone o 6 kilometrów na zachód od Funchal. Miasteczko, którego część zachowała charakter wioski rybackiej. Jedno z pierwszych miast na wyspie, założono je w 1430 roku. W zatoce i porcie spotkamy łajby, kutry, sieci rybackie a czasem suszące się na słońcu ryby. Miasteczko i zatokę upodobał sobie Winston Churchill, które uwiecznił na swoich obrazach. Stąd rozpościera się też piękny widok na klif Cabo Girao.

20160717-img_7866

Porto Moniz to miejscowość, która osłonięta jest wysokimi górami i dawniej była odcięta od reszty wyspy. Z Funchal dojeżdża się do niej pionowo w dół. Nie tylko ja miałam takie wrażenie. Ta panoramiczna droga wijąca się wzdłuż bazaltowych ścian zaliczana jest do najpiękniejszych na wyspie. Samo miasteczko przyciąga naturalnymi basenami skalnymi, wypełniającymi się wodą oceaniczną. Baseny powstały w dawnych kraterach powulkanicznych i można się w nich kąpać.

20160716-img_7067

20160716-img_7173

20160716-img_7263

20160716-img_7267

 

São Vicente to główne miasto na północy wyspy. Dojazd z Ribeira Brava do São Vicente wiedzie przez zielone wąwozy z wodospadami, a samo miasto położone jest w dolinie otwierającej się na ocean. Piękne białe budynki miasteczka, kościoły, kaplice, odnowione przejścia dla pieszych w formie schodów, ścieżki, szlaki bo głównie one tu dawniej dominowały. Miasto słynie z uprawy winorośli i trzciny cukrowej, dlatego miałam wrażenie, że otacza je dżungla. W mieście tym byłam bardzo krótko i czuje jego niedosyt.

Santana to już północny wschód wyspy. Cudowne miejsce! Najbardziej utkwiła mi różnorodność kwiatów jakie tam spotkałam w samym centrum miasta. Różnokolorowe hortensje, agapanthusy, ornitogalo, strelicje i drzewa smocze. Cebulki kilku gatunków kwiatów kupiłam i przewiozłam do Polski. Były tak zapakowane, że przetrwały podróż w bagażu głównym i jeszcze tego lata wyrosły. Santana słynie przede wszystkim z urokliwych, małych, trójkątnych domków pokrytych strzechą. W centrum miasta stoi 5 reprezentacyjnych i odnowionych domków, ale wiele z nich w różnym stanie, stoi w ogrodach gospodarzy. To region typowo rolniczy, słynący z tarasowych pól i hodowli krów.

20160718-img_8167

20160718-img_8170

Szczegółowe opisy niektórych z tych miast znajdują się na moim blogu www.odkrycpiekno.pl, we wpisach z lipca i sierpnia 2016 roku.

 

2. Zjechać saniami z góry Monte.

Co z tym Monte? Kiedyś wioska, z pewnością góra, miejscowość, dzielnica Funchal. Naprawdę nie wiem, bo wszystkie określenia podawane są w przewodnikach, przez mieszkańców i przez przewodników wycieczek. Zostawiam ten temat.
Aby zjechać saniami trzeba się tam dostać, bo góra oddalona jest o około 4 kilometry od centrum Funchal. My dotarliśmy kolejką Teleferico do Funchal, ale można autobusem miejskim z portu, czy autem. Jednym i drugim nie docieramy na sam szczyt, bo tam znajduje się kościół i wiodą na górę już tylko schody. Nieopodal Kościoła Matki Boskiej z Góry Monte, czekają eleganccy na biało ubrani Carreiros, oferujący przejażdżkę saniami zwanymi carros de cesto. Przejażdżka wiedzie około 1,5 km w dół i jest świetnym przeżyciem, myślę, że warto poczuć ten dreszczyk, kiedy sunie się saniami wąskimi uliczkami a obok nadjeżdżają samochody. Dwaj silni i doświadczeni Carreiros rozpędzają sanie, wskakują na płozy, hamują i sterują nogami oraz powrozami, czasem robiąc piruety. Dodatkowe atrakcje na trasie to prawie obowiązkowe zdjęcie za 10,- Euro. A sama przejażdżka dla 2 osób to 30,- Euro. Ciekawostką jest to, że Carreiros nie może być tak sobie ktoś z ulicy, kto nie ma pracy tylko potomek Carreiros i tak od ponad 100 lat. Ten zawód się dziedziczy, a przy tym wszystkim jest bardzo skromnie opłacany, wiec wszelkie zaskórniaki w saniach mile widziane.
Ja ubawiłam się niesamowicie!

20160715-img_6512

20160715-img_6510

3. Iść na lewady

Lewady to kanały irygacyjne transportujące wodę deszczową z północnej części wyspy na południe. Jest ich około 200 o różnym stopniu trudności, oplatają cała wyspę a ich całkowita długość to 3000 km. Najpopularniejsza z nich to Lewada Rabaçal (czyt. rabasal), gdzie można zaliczyć dwie trasy do wodospadu Risco – w języku portugalskim Levada do Risco oraz do kaskady 25 źródeł – Levada das 25 Fontes. Jedenastokilometrowa trasa po lewadach to wspaniały relaks, pod warunkiem, że nie będziemy się nigdzie spieszyć i przeznaczymy na trekking z dojazdem większą cześć dnia. Lewada Rabaçal wiedzie przez reliktowy i unikalny las laurowy, objęty ochroną przez UNESCO. Oprócz wielu roślin endemicznych, lasów eukaliptusowych, znajdziemy tu rośliny, które występują w Polsce, jednakże sięgają od 1- 2,5 metrów wysokości. Są to drzewa konwaliowe, wrzośce, czy mniszki lekarskie. Lewada Rabaçal jest jedną z piękniejszych lewad i nie dziwię się, że na Maderze często powtarzane jest powiedzenie „ten kto był na Maderze i nie poszedł na lewady, to tak jakby nie był na Maderze” Widoki są niezapomniane, powietrze wilgotne, a przyroda tętni życiem i często nam się przygląda!

20160717-img_7751

20160717-img_7693

20160717-img_7696

20160717-img_7672

 

4. Wypić poncha i zjeść pałasza z bananami

Poncha da Madeira to maderski, orzeźwiający napój alkoholowy. Maderczycy są z niego bardzo dumni, bo oprócz pysznych maderskich win, mają swój regionalny trunek, który przygotowywany jest w każdym barze na oczach klientów. Piją go rano, w południe, popołudniu i wieczorem. Jego receptura oparta jest na wodzie z trzciny cukrowej Aguardiente, czyli białego rumu ok.40% zmieszanego z miodem, sokiem z cytryny lub marakuji. Poncha można zrobić w wielu smakach: limonkowe, pomarańczowe, truskawkowe ale najlepsze jest z marakuji. Soki są świeżo wyciśnięte i podawane w proporcjach ¾ filiżanki miodu, ¾ szklanki soku jakiegokolwiek, ¾ filiżanki rumu, potem wszystko mieszane jest specjalnym mieszadłem o brzydko brzmiącej nazwie oraz przecedzone przez sito. O takich proporcjach słyszałam, ale podobno istnieją też inne.

20160717-img_7839

20160717-img_7840

W języku angielskim nazywana jest The black Scabbardfish, w języku portugalskim to espada (czyt.eszpada) a w języku polskim pałasz czarny. To ryba żyjąca na głębokości 1800 metrów u wybrzeży Madery i Japonii. Drapieżna, z długimi kłami i osiągająca od 1-2 metrów długości. Ma kolor srebrzysty ale takiej, ani żywej nikt jeszcze jej nie widział, gdyż zabija ją zmiana ciśnienia podczas wyciągania z oceanu, wówczas staje się też czarna. Pałasz poławiany jest w nocy, bo wtedy wypływa na połowę głębokości, w której żyje. Maderscy rybacy specjalizują się w tych połowach, a nie łowi się jej tradycyjnie w sieci tylko dzięki długim żyłkom z przynętą wpuszczanym do oceanu. Rano ryba jest już na targu. Zawsze świeża podawana jest na Maderze na wiele sposobów. Jadłam ją 3 krotnie ale tylko raz podana była z bananami w przyportowej restauracji Baia Beach Club w Machico  (koszt to ok.11 Euro). Pyszne białe, miękkie i delikatne w smaku mięso ryby trzeba spróbować koniecznie!

20160714-img_6039

 

5. Przejechać się autobusem komunikacji miejskiej

Maderczycy to świetni kierowcy, najlepsi na świecie! Kierowcy komunikacji miejskiej zobligowani są do sprzedaży biletów, bo nigdzie indziej ich nie ma. Oprócz tego muszą dogadywać się z turystami w kilku językach, jednak bebłoczący angielski króluje, dlatego są ciągle spóźnieni i nadrabiają na trasie. A trasa najczęściej jest kręta, wąska, na zboczach gór, wiedzie wiaduktami, tunelami, raz na pełnym gazie w górę a za chwilę ostro w dół. Pasażerowie latają jak worki z ziemniakami. Ale warto! Warto to przeżyć. Kiedy autobus wchodzi w zakręt z lewego pasa, bo nie złożyłby się z prawego, wszystko przy zerowej widoczności pasa przeciwnego, dlatego kierowcy trąbią. Trąbienie to ostrzeganie, że nadjeżdżają. Nie wstaje się z miejsca prędzej niż autobus się nie zatrzyma na przystanku, bo można wylądować u sąsiada na kolanach lub na przedniej szybie. W autobusach są specjalne dzwonki. Kierowcy szanują turystów, są pomocni ale denerwują się gdy widzą turystów za kółkiem słabych samochodów z wypożyczalni wlekących się, bo to potęguje ich opóźnienie, którego raczej nie są w stanie nadrobić ale starają się.
Pierwsza dwudziestominutowa trasa z Funchal do Santa Cruz była najlepsza, choć zbyt późno nakręciłam z niej film. Moje pierwsze emocje, brak równowagi w pozycji siedzącej i mój śmiech rozbawiły większość pasażerów.
Potem były kolejne przejażdżki starymi i nowoczesnymi autobusami ale według wcześniejszego schematu, tylko trzymałam się mocniej.

6. Zdobyć szczyt, jakikolwiek Pico!

Na Maderze znajdują się piękne łańcuchy górskie pokryte dziką roślinnością i tonące w gęstej mgle. Wśród nich wyróżniamy trzy najwyższe szczyty: Pico Ruivo 1862 m.n.p.m, Pico das Torres 1851 m.n.p.m oraz Pico do Areeiro 1810 m.n.p.m, niektóre mapy i przewodniki podają 1818 m.n.p.m. Wszystkie szczyty znajdują się w centralnej części wyspy, w gminie Santana. Najłatwiej zdobyć Pico do Areeiro, ponieważ można wjechać nieopodal szczytu samochodem lub autokarem. Osobiście wybrałam tą drugą opcje, gdyż trzeba mieć mocne nerwy, aby wjeżdżać wąskimi, krętymi drogami, tuż nad przepaściami na wysokość 1800 metrów z samego dolnego poziomu morza. Widoki niezapomniane, ciarki przechodziły po plecach, uszy się zatykały i a ślina nie chciała przejść przez gardło. W drodze powrotnej emocji dostarczył nam manewr mijania się dwóch autokarów tuż nad przepaścią. To znów dowód na to, że Portugalczycy to najlepsi kierowcy na świecie! Krótki film wrzuciłam na mój kanał You Tube.
Oczywiście pierwszy raz zdobyłam szczyt lenistwa, aby wjechać na górę i zjechać z niej, to skandal. Ale gdybyśmy byli dłużej na Maderze z pewnością tylko wjechalibyśmy, a dalej poszlibyśmy szlakiem na Pico Ruivo.

20160718-img_8032

20160718-img_8024

20160718-img_8038

20160718-img_8054

 

7. Dotrzeć na punkt widokowy półwysepu – Ponta de Sao Laurenço

 Półwysep św.Wawrzyńca, Ponta de Sao Laurenço – to cypel szeroko wciskający się w ocean po wschodniej stronie wyspy. Ma kształt półwyspu a jego długość sięga do 9 km a szerokość do 2 km. Obszar ten, ze względu na unikatową i pierwotną faunę i florę stał się rezerwatem przyrody. Liczne zatoczki sprzyjają osiedlaniu się tu fok. Występują tu również dzikie króliki, insekty, duże pająki, które wychodzą tylko nocą na łowy. Warto tu dotrzeć, choć początkowo do punktu widokowego, który znajduje ok. 4 km. za miejscowością Caniçal lub wybrać się  na całodniowy trekking wytyczoną trasą. Strome ściany klifów opadają pionowo w dół do Atlantyku, odkrywając skały oraz dziki i wyschnięty pejzaż półwyspu. Podobno kiedy odkrywca wyspy, kapitan Joâo Gonçalves Zarco dotarł do  półwyspu, był tak zachwycony, że w euforii krzyknął do swojego statku o nazwie Święty Wawrzyniec „Do przodu św. Wawrzyńcu!” Stąd wzięła się jego nazwa.

20160718-img_8341

20160718-img_8348-2

 

8. Zwiedzić muzeum CR7

Muzeum Cristiano Ronaldo ma nową siedzibę od lipca 2016 roku. A dla takich fanów piłki nożnej jak my, to główny cel podróży  na Maderę, cała reszta została zaplanowana później. Nowe muzeum znajduje się przy porcie na głównej ulicy Funchal o nazwie Avenida do Mar. Aby do niego dotrzeć nie trzeba szukać na mapie wystarczy iść wzdłuż portu w kierunku zachodnim. Mieści się w ogromnym budynku Hotelu Pestana, od niedawna jednego z czterech hoteli firmowanych nazwiskiem Cristiano Ronaldo. Przed wejściem do muzeum stoi słynny pomnik Ronaldo, do którego fani, aż się przytulają. Wstęp do muzeum to koszt 5 euro i myślę, że to nie jest wygórowana cena, tym bardziej, iż czas jest nieograniczony. A ponieważ to nowoczesne muzeum z interaktywnymi ekranami, gablotami z błyszczącymi trofeami, strojami, butami piłkarskimi, medalami, pamiątkami osobistymi piłkarza oraz miejscem do pogrania piłką, spędziliśmy tam około 3 godzin.

20160715-img_6692

20160715-img_6656

9. Zaliczyć klif Cabo Girão

Po objeździe zachodniej części wyspy wracając z Porto Moniz do Funchal zatrzymaliśmy się przy Cabo Girão, klifie sięgającym do wysokości 580 m.n.p.m. To obowiązkowy punkt programu dla zwiedzających Maderę. Klif opada pionowo w dół. Najpierw zachwycamy się wspaniałym widokiem oceanu, potem odległością od rozbijających się fal a potem usytuowanymi na tarasach polami. Nad klifem zbudowano platformę widokową z pancernego szkła, na której tłoczą się turyści z grymasem wyczekiwania. Zarwie się, czy nie? Od czasów kolonizacji wyspy ludzie podjęli wiele działań aby moc uprawiać tu bananowce i trzcinę cukrową. Wyciosali na klifie małe poletka, do których ciężko było się dostać przez lata rolnikom. Dlatego na zboczach klifu powstała nowa, mało uczęszczana kolejka Teleférico do Rancho, która dostarcza mocnych wrażeń.

Zwiedzanie klifu jest umożliwione na Maderze na kilka sposobów: najprościej dojechać trasą jaką my pokonaliśmy, można też kolejką lub od strony oceanu, wybierając się na wycieczkę katamaranem, który cumuje pod klifem. Można wówczas popływać w oceanie z delfinami, żółwiami albo spotkać wieloryba, czy niegroźnego rekinka.

20160716-img_7346-3

20160716-img_7347

20160716-img_7330

 

 10. Uchwycić kilka Azulejos

W Funchal można znaleźć wiele azulejos, czyli kafli z palonej gliny pokrytej emalią zdobną o różnych motywach, najczęściej w kolorze niebieskim. Produkcja kafelków stała się portugalską specjalnością w XVII wieku, a sto lat temu arystokracja wprowadziła w modę zdobienie kaflami swych rezydencji. Piękne i niepowtarzalne! Zwiedzając Maderę ciągle ich wypatrywałam. Czasem czekałam tak długo, aby zrobić dobre zdjęcie bez tłumu przechodniów i turystów, że uznałam to jako małe osiągnięcie.

20160715-img_6376

20160715-img_6522

 

A oto 10 rzeczy, których nie zdążyłam zrobić na Maderze:

  1. Trekking na koniec Półwyspu św. Wawrzyńca – Ponta de Sao Laurenço
  2. Popłynąć katamaranem pod klif Cabo Girão
  3. Zdobyć Pico Ruivo 1862 m.n.p.m
  4. Popłynąć statkiem na wyspę Porto Santo
  5. Wypić Nikitę- kokosowy drink i zjeść lapas – ślimaki morskie
  6. Cały dzień spacerować po Sao Vicente
  7. Skoczyć do wodospadu – Canyoning
  8. Wjechać kolejką Teleferico do Rancho na klif Cabo Girão
  9. Chwycić jaszczurkę maderską za ogon…( i puścić oczywiście) – to wydaje się być niewykonalne!
  10. Spędzić dzień w Camacha – centrum wikliniarstwa.

Na Maderze nie można się nudzić! Chyba, że ktoś usilnie chce!

 

 

Bądź ze mną na bieżąco na Facebooku

Bądź ze mną na bieżąco na Facebooku!

Obserwuj mój profil na Facebooku!